Discussion:
Polska truje szczury wodne, czyli piżmaki, będące pod ochroną
Add Reply
darius
2024-11-02 22:37:07 UTC
Odpowiedz
Permalink
Miasta wysypują na brzegach rzek tony trucizn, trucizn w kostkach,
rzekomo w celu eliminacji szczurów, ale trują piżmaki, będące pod
ochroną, trują kaczki, będące pod ochroną, trują łabędzie, będące pod
ochroną

Tonu silnie toksycznych trucizn trafiają potem do rzek, zmywane z
brzegów i zatruwają wodę w rzekach, także Wisłę, z której czerpana jest
woda pitna w Warszawie.

I te rozpuszczone w wodzie silne trucizny wywołują masowe zachorowania
na raka.

Miasta nie odróżniają piżmaki, kaczki, łąbędzie od szczurów lądowych i
trują te wszystkie zwierzęta od lat.

Dawniej w rzekach pływały setki , tysiące kaczek, ale wszystkie zostały
wytrute przez miasta.

Podobnie wytrute zostały łabędzie przez wędkarzy, bo twierdzili, że im
wyjadają ryby.

Piżmaki, czyli szczuty wodne, są w Polsce pod ochroną,
ale są masowo trute na brzegach rzek.

Polska to dziki kraj.

Trute są także gołębie, trutki są rozrzucane wokół śmietników o 3-4 rano
a o 6 rano są już zbierane są do worków martwe gołebie.

Polska truje miliony gołebi, a one oczyszczają miasta z odpadków
organicznych i chronią ludzi przed zarazami.
Runt 🇵🇱®
2024-11-03 06:15:33 UTC
Odpowiedz
Permalink
Post by darius
Miasta wysypują na brzegach rzek tony trucizn, trucizn w kostkach,
rzekomo w celu eliminacji szczurów, ale trują piżmaki, będące pod
ochroną, trują kaczki, będące pod ochroną, trują łabędzie, będące pod
ochroną
Przez OSIEM lat jakoś tego nie zauważałeś! Skąd to nagłe przebudzenie
przed zimą?

<pozostałe brednie - ciach>
--
Runt 🇵🇱 🇬🇧

* - Oculum pro oculo, dentem pro dente!
darius
2024-11-03 15:47:55 UTC
Odpowiedz
Permalink
Znajomy z Niemiec mnie oświecił, że nad rzekami nie mieszkają szczury,
ale piżmaki, czyli szczuty wodne.

Raz widziałem takiego dużego piżmaka, jak płynął wzdłuż brzegu z kamieni
i wychylił głowę z wody.

Miał jasną głowę i przypominał nutrię, a ważył chyba kilka kilo.

A truciu zwierząt rzecznych mówili mi od lat znajomi i kolega pracuje w
firmie deratyzacyjno-sanitarnej i albo dezynfekują mieszkania po
nieboszczykach, albo na zlecenie spółdzielni mieszkaniowych wykładają
trucizny wokół śmietników, aby rano wytruć gołebie i pozbierać do
worków, zanim staną mieszkańcy.

Karmiłem często kaczki, łąbędzie i te szczurki wodne
i pewnego wieczora zauważyłem rozsypane jasne koastki na brzegu i w
trawie i myślałem, że to jakaś karma.

Ale na drugi dzień karmię szczurki wodne i kaczki i już nie zauważyłem
młodych, ani jego żony i gdy mnie zobaczył to pobiegł do norki i w
zębach wyniósł tę jasną kostkę z trucizną i mi ją pokazał i skarżył się,
że mu wytruli rodzinę, jak człowiek.

A wcześniej zbierał rzucany mu chleb i zanosił biegiem do norki
\a dwoje jego dzieci igrało na brzegu, gonili się, przewracali.

Gdy biegał wzdłuż brzegu z kamieni, to nieraz popychał zonę i ona
wpadała do wody.

Zmajoma mówiła, że miasto rozrzuca nad rzeką truciznę na szczury, a to
były piżmaki pod ochroną a nie żadne szczurki.

I tak wytruto wszystkie kaczki w rzecze, a były ich dziesiątki, wytruto
łąbędzie, a pływało ich w rzece kilka.

I te tony silnej, rakotwórczej trucizny spływają rzekami aż do Wisły i
do Warszawy, bo Warszawa pije wodę z Wisły, tyle że głebinową, ale nad
miejscem poboru wody, płyną silne trucizny i tworzą trwałe osady.

I zamiast chronić piżmaki, kaczki, łąbęzie, ptaki, to miasta je masowo
trują i zabijają, jak bandyci.

A w Rybniku miasto zapłaciło myśliwym za masowy odstrzał oswojonych
nutrii, zamieszkałych w zalewie wokół elektrowni

Loading...