Discussion:
Zwierz Alpuhary
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
b***@icpnet.pl
2006-04-27 05:47:51 UTC
Permalink
Dzień dobry Państwu,

Dawno mnie tu nie było, i zapewne szybko mnie tutaj znów nie będzie - ale po
co się martwić na zapas. Widzę parę starych nazwisk i mnóstwo nowych ksyw, a
tematy odwiecznie te same, czyli nic się nie zmieniło.

Znalazłem w otchłaniach twardego dysku (swoją drogą, tabliczki z pismem
klinowym odnaleziono i odcyfrowano, zwoje papirusów też, a nawet kamień z
Rosetty - a kto nasze dyski odnajdzie i odczyta?) stary felieton p.
Trammera, który kiedyś mnie tak rozbawił, że zdecydowałem się go zachować.
Niedługi, więc zacytuję, bo od niego wiele się zaczęło. Wuala!

=======
Zwierz Alpuhary

Kiedy w przedszkolu pobiłem się z Mareczkiem i przegrywałem, krzyknąłem, że
już się dłużej nie chcę bić. Marek odwrócił się, by odejść. Wtedy skoczyłem
mu na plecy. Przewrócił się, a ja z kolegą, który przyłączył się,
okładaliśmy go. Gdy się dowiedział ojciec, wpadł w furię. Piorąc mnie
paskiem, wrzeszczał, że bić należy się rycersko. Bez ciosów w plecy, sam na
sam.

Co wieczór ojciec, oczy z zachwytu wznosząc ku niebu, czytał nam (mnie i
trzyletniemu bratu Mickiewicza. Po bójce i po strasznym laniu przeczytał
fragment z "Wallenroda". Arabski król, co przegrał z Hiszpanami, zwiał do
Grenady, by się zarazić tam panującą dżumą. Następnie wrócił, zaoferował
przyjaźń Hiszpanom, chciał się im poddać i przyjąć ich chrześcijańską wiarę.
Niedawnych wrogów tulił w ramionach. Tak czyniąc, także i ich zaraził, i oni
wszyscy wkrótce zmarli. Uszy płonęły mi z podniecenia. Podobnie jak ja w
przedszkolu Arab nie walczył niczym rycerz! Lecz po arabskiej stronie
wojował także zwierz Alpuhary. "Broni się jeszcze zwierz Alpuhary" -
aktorsko deklamował ojciec. Z początku nic nie rozumiałem. Zmarł Arab,
Hiszpanie zmarli, lecz co się stało ze zwierzem Alpuharym? Czemu Mickiewicz
nic nie wspomina o dalszych losach zwierza? Wojował dzielny zwierz, a
później zapomniano o nim. Taka jest ludzka wdzięczność wobec oddanych,
wiernych zwierząt. Potem pojąłem. Zwierz zginął albo uciekł, albo się dostał
do niewoli. Zginął lub uciekł, lecz w każdym razie walczył jak rycerz. W tym
celu, pomyślałem, czyta mi ojciec Mickiewicza, ażeby Alpuhary był dla mnie
zawsze wybitnym wzorem osobowym.

W liceum również przerabialiśmy "Wallenroda". Przeczytałem:
Broni się jeszcze z wież Alpuhary
Almanzor z garstką rycerzy,
Hiszpan pod miastem zatknął sztandary,
Jutro do szturmu uderzy.
Boże! - "zwierz Alpuhary" to było "z wież Alpuhary". Nikt nie bił się jak
rycerz! Po cóż więc wtedy - zdziwiłem się - czytał mi ojciec Mickiewicza?
=========

Zgrabne, prawdaż? Podjąwszy studia nad googlem ku swojemu jeszcze większemu
rozbawieniu odkryłem, że z tym zwierzem Alpuhary, co to się bronił, podczas
gdy Almanzor z Garstką rycerzył to ładnych parę lat temu była mania
porównywalna z - toutes proportions gardees - tym, co się ostatnio z
Chuckiem Norrisem działo. Pozwoliłem sobie najlepsze płody owej manii,
rozproszone w różnych miejscach sieci, zebrać i ku Waszej uciesze
przedstawić. Płody bywają różne, niektóre ewidentnie niedonoszone, niektóre
donoszone, ale z niskim Agpar, ale pare co najmniej bardzo udolnych. Mam
pewien dyskomfort nie podając nazwisk autorów - niekiedy są, czasem nie ma,
czasem ksywka tylko lub literka w podpisie, zdarza się też praca zespołowa:
z uśmiechem na ustach, choć w sercu wre ból zdecydowałem więc nie atrybuować
wybranych - zainteresowani znajdą w googlu stosowne informacje (dodam tylko,
że znana z dawnej sciepy pani Grażyna Leśniak dołożyła tu parę swoich
rymów). Czyli - wuala!, akt drugi.

- Zaczynamy od arcydzieła liryki.

Jeszcze się broni zwierz Alpuhary
tuląc leniwie resztki snów w łapach.
"Wstawaj, już siódma! Wstawaj, mój stary!
Jak długo jeszcze będziesz tak chrapał?!"

Przegrał. Smycz. Klamka. Winda. Na lewo.
Skwerek. Podwórko. Pani Wiśniewska.
Kot. Gołąb. Dzieci. Samochód. Drzewo.
Ech, dola jego pieska-niebieska...

Pani ostrożnie stąpa, bo boli.
On, bury kundel, też jest staruszkiem.
Kroczek za kroczkiem. Doszli powoli.
Najbardziej lubi leżeć pod łóżkiem.

A pani lubi jego szczekanie.
Rękę jej liże mordka wilgotna.
Z nim bardzo łatwo znosić czekanie.
Pani jest dobra. I jest samotna.

- Teraz coś zgrabnego, z różnymi pytaniami fundamentalnymi:

Jeszcze się broni zwierz Alpuhary
i Alpuhara obok się broni
choć to bez sensu i nie do wiary? -
to ciągle bronią się dzielnie oni!

Widać nie mają nic do roboty?
tacy zziajani jak diabły w piekle!
strasznej nabrali nagle ochoty -
by tak się bronić wzajem zaciekle

I choć już leci aż trzecia zwrotka -
wciąż Alpuhara broni się bronią
a w mordzie zwierza niczym spod młotka
straszne charczenia pianami gonią

Aż mnie ogarnia zmęczenie dłoni!
czuję się z tego chory i stary -
bo Alpuhara ciągle się broni
a obok niego zwierz Alpuhary

- Mała nieobyczajność, ale też zgrabnie zrymowana:

Jeszcze się broni zwierz Alpuhary
choć Alpuhara robi co może.
barką brzemienną w złote talary -
posłańca swego wysłał przez morze.

Tymczasem atak przypuszcza ręką
i prosi, nagli aż wrzeszczy w szale
czeka kochanka zasnuta męką
lecz zwierz się broni... nie czuły wcale!

Próżno głos wzniosła, dźwięcznie biadoli
na darmo rycerz wścieka się srogi
zwierz wciąż się broni - jak wąż powoli
zsuwa się miękko co rusz na nogi

Powrócił z Viagrą nareszcie statek
pannie nadzieja zakwita w skroni
łyka Alpuhar... wszystko! (gagatek)
lecz bydlę leży... JESZCZE się broni!

- I teraz jakby sequel do powyższego:

Jeszcze się broni zwierz Alpuhary,
gdy cisza kirem ściele namioty;
co za nieszczęście! ach... nie do wiary!
płacze nad lasem półksiężyc złoty

Dzielni wojowie co brali branki
hańbiąc krociami gdzieś w pocie czoła
leżą nieżywi z jednej kochanki!
a ona jeszcze i jeszcze! woła

Zrozumiał nagle Alpuhar zwierza
głowę pochylił i w łeb całuje
gorzką łzę roniąc tak mu się zwierza:
wpierw złorzeczyłem - teraz dziękuję!

Od dziś jak kompas prowadź przez łoża
rozum zawierzam twojej prostocie
kiedy rozpali ją iskra boża -
wtedy polegniesz... w prawdziwej cnocie

- I teraz trochę tzw. jednozwrotkowego freestylingu, czyli - uczciwszy
uszy - wariacji:

Jeszcze się broni Zwierz Al. Puchary
Almanzor z garstką rycerzy swoich
Też wychylili. Nie traci wiary
Zwierz, że pokona owych opoi.

"Jeszcze" się Broni zwie szal. Puch Ary
Jako materiał jego posłużył.
Wprost kolosalne ma on rozmiary
Nazwa stąd, że się jeszcze wydłuży.

Jeszcze się broną zwierz Alpuhary
tylko zaczesze, włosy przygładzi
ukryje blizny ten potwór stary
i na ślub ruszy do panny Jadzi

Jeszcze się błoni zwierz Alpuhary
nie naoglądał, jeszcze mu mało -
gdzie w piłkę chodził grać na wagary;
pierwszej dziewicy mu się zachciało

Ja szczę. Się broni zwierz Alpuhary
(w krzakach akurat zasnął biedaczek)
skąd mogłem wiedzieć, że to nie mary?
myślałem : wrona z kaca tak skacze

Jeszcze się Broni "zwierz alpuhary"
na drugą nóżkę od nas należy.
niech wino tanie w dźwiękach gitary
wejdzie taranem w bramę jej wieży!

Je, szczy się, broni zwierz Alpuhary
niesamowite - popatrz no stara:
ma w sumie całkiem małe rozmiary
a robić umie trzy rzeczy na raz

Jeszcze się broni zwierz Alpuhary,
dola żołnierza dolą jest twardą
i nikt pretensji nie ma tu stary,
że gadasz z piką lub halabardą

Jeszcze sik Broni zwierz Alpuhary
obwachął wielkim świniawym ryjem
w końcu odleciał nad Kalahari...
/po dzień dzisiejszy ponoć tam wyje/

Jeszcze się roni zwierz Alpuhary
w umysłach chorych jego mistyką
spragnione "jeszcze!" opuchły wary
ślinę przełyka grdyka za grdyką

Jeszcze się Broni zwierz Alpuhary
ukłoni, cmoknie ją mlaszcząc w rekę;
żegnaj ma miła! - jestem za stary
na wciąż od nowa z tobą udrękę

Jesz Czesię - Broni zwierz Alpuhary
wciąż skonsumować ci nie pozwala...
Marzysz: "gdy zwierz się zrobi stary..."
ba, toż i Bronia juz bedzie stara!!!

Jeż czesze Broni zwierza. Puchary
dawno już puste. Pusto w talerzach.
Tłusta golonka i koniak stary
nawet i z jeża wykrzesze zwierza.

Jeszcze się broni. Zwie żal (pucha, ry-
-k i inne jeszcze symptomy żalu)
swym przeznaczeniem. Lecz - nie do wiary
jeszcze się broni Azja na palu.

Jeż Che się broni. Zwierz Alpuhary
(tak dał Guevara imię jeżowi)
odpiera atak psów rozszczekanych
wierząc w swe kolce, jak Che Marksowi.

Jeszcze sie Broni zwie żal "Puhary".
Już jutro zmieni miano na inne.
Bo Bronia broni dziewiczej wiary,
że noce pierwsze są wciąż niewinne.

Jeszcze się broni: zwie żal, puchary,
radość, kobiety i śpiew "marnością";
wnet padną szańce naiwnej wiary
i zacznie wszystko łączyć z miłością.

Jeszcze się broni Zwierza. L'puchary,
jak każdy Włoch - dość niecierpliwy;
do celu wprost orężem zmierza,
a tu jej tarcza : usmiech wstydliwy !

Jeszcze się Broni zwierz Alpuchary
nie tykał, choć w chuci harem rozgromił
tłusty obleśnik, stary mandaryn
wciąż ząb swój ostrzy na łono Broni.

Jeszcze się brrr... Oni (zwierz Alpuhary
i jego Pan) ze strachu dygocą
- a tu już nową wodą wikary
dom nawiedzony kropi przed nocą

- I wracamy do form dłuższych. Alpuhary i Tatary:

Jeszcze się broni zwierz Alpuhary;
Nic, że spętały srogie go czary;
Nic, że mu tłumią oddech opary;
Nic, że odcięty ogon poczwary.

Jeszcze się broni zwierz Alpuhary,
Choć omdlewają potwora bary,
Choć już krwią jego zlane moczary,
Choć ledwo wlecze odwłok swój szary.

Jeszcze się broni zwierz Alpuhary,
Jeszcze się cofa nie tracąc wiary,
Jeszcze powala nowe ofiary,
Jeszcze spadają z koni Tatary.

Niech szarpią trzewia wściekłe ogary,
Niech w oczy mierzą ostre konary,
Niech miecze biją niczym kafary,
Jeszcze się broni zwierz Alpuhary!

- Alpuhary i reklama Duracell:

"Jeszcze się broni zwierz Alpuhary",
Jeszcze ślepiami i kłami błyska,
Rwie pazurami swoje ofiary,
Obfita piana z pyska mu pryska!

Rzuca się, ryczy, ostro łbem wali,
Aż kłaki, pierze lecą w powietrze,
Nieustraszony wobec rywali -
Wciąż się wydaje, że w proch ich zetrze!

Ale już widać pierwsze oznaki
Niewiary, bólu i przemęczenia,
Cofa się, cichnie, unika draki,
Bliski upadku, szoku, omdlenia.

W końcu z niemocy jak kloc się wali
I tak się kończą jego brewerie!
Bo zwierz był sztuczny - z włókien, metali
I wyczerpały mu się baterie.

- I jeszcze leśmianowskie z ducha polowanie na Alpuharego:

Jszcze sie broni zwierz Alpuhary -
Skryły go leśnych duktów pomrocza,
Gąszcze, zarośla, bagna, moczary
I niedostępne, skaliste zbocza.

Umilkli strzelce, stanęli szczwacze
I nasłuchując skręcają szyje -
Może się bydlę wreszcie rozkwacze,
Albo przynajmniej krótko zawyje!?

Każdy "obrzyna" z nadzieją dusi
I taszczy paści wór na potwora;
Gdzieś ten cholerny zwierzak być musi -
Przecież nie kłamie pieśń Almanzora!

- I dalej, na oklep, ku poetykom i oksymoronom, ku nieznanym horyzontom:

Jeszcze się broni zwierz Alpuhary
Nie chwycił wcale swej obosiecznej,
Nie wlewa jeszcze swej Drogi Mlecznej
Do z własnej czaszki zrobionej czary;

Okrutny władca w koronie z cienia
Uśmiechem zwalcza nasze powstanie,
Z lekkich idei miękkie posłanie
Mości upadłym w wnętrzu kamienia.

Tęskniąc, by tchnienie ożywcze zimy
W źródła rozlało dusz naszych sople,
Spijając światła ostatnie krople
Z naszych słabości zamek wznosimy

(Nieistniejący - nie do zdobycia),
By dopaść zwierza w naszej marności,
By zdjął z nas wreszcie brzemię miłości,
My jego lustra, my jego życia.

------------------------

Serdecznie,

Michał Babilas

PS. Zgodnie z postulatami zgłaszanymi przez pana Filipa wysyłam niniejsze w
Unikodzie (UTF-8), licząc na to, że większość czytników poradzi sobie z tym
kodowaniem snadniej niż z ISO (a z diakrytyków w tym akurat przypadku nie
mogę zrezygnować).
Unicorn
2006-04-27 09:31:02 UTC
Permalink
Najwyrazniej sciepowa egzekutywa zydowska
jest w stadium "dretwoty intelektualnej" i marazmu,
kiedy babielasy zdecydowaly przypuscic ofenzywe
na sciepie.

Jest to chyba najdluzsze "Dzien dobry Panstwu,"
jakie mogl p. <***@icpnet.pl> wyprodukowac.

Pages: 8
Lines : 349
Words: 1794
Characters: 9530

No i na koniec ten mglisty, choc wzruszajacy, ton
samokrytycyzmu i bicie sie w piers, przed szarza
na "Nieistniejace - nie do zdobycia" cele
pana-Babilasowego zycia.
(Nieistniejacy - nie do zdobycia),
By dopasc zwierza w naszej marnosci,
By zdjal z nas wreszcie brzemie milosci,
My jego lustra, my jego zycia.
................
Odpowiedzialnosc za slowo winna nakazywaæ ostroznosc w
pisaniu czegokolwiek co moze obrazac oponenta.
Nie ma potrzeby siêgaæ do sarkazmowi, ironii czy wulgaryzmów.
Zwykla argumentacja winna zastapic inwektywy.
W przeciwnym przypadku bedziemy mieæ do czynienia z czyms
w rodzaju:
http://snipurl.com/bbit
http://tinyurl.com/2talh
http://snipurl.com/bb1l
http://tinyurl.com/6lj92
...................
Dzien dobry Panstwu,
Dawno mnie tu nie bylo, i zapewne szybko mnie tutaj znów nie bedzie - ale
po
co sie martwic na zapas. Widze pare starych nazwisk i mnóstwo nowych ksyw,
a
tematy odwiecznie te same, czyli nic sie nie zmienilo.
8<<<<<<<<<< snip
(Nieistniejacy - nie do zdobycia),
By dopasc zwierza w naszej marnosci,
By zdjal z nas wreszcie brzemie milosci,
My jego lustra, my jego zycia.
------------------------
Serdecznie,
Michal Babilas
PS. Zgodnie z postulatami zglaszanymi przez pana Filipa wysylam niniejsze
w
Unikodzie (UTF-8), liczac na to, ze wiekszosc czytników poradzi sobie z
tym
kodowaniem snadniej niz z ISO (a z diakrytyków w tym akurat przypadku nie
moge zrezygnowac).
brat_olin
2006-04-27 09:45:29 UTC
Permalink
Post by Unicorn
Najwyrazniej sciepowa egzekutywa zydowska
jest w stadium "dretwoty intelektualnej" i marazmu,
kiedy babielasy zdecydowaly przypuscic ofenzywe
na sciepie. /.../
Odpowiedzialnosc za slowo winna nakazywaæ ostroznosc w pisaniu
czegokolwiek co moze obrazac oponenta.
Nie ma potrzeby siêgaæ do sarkazmowi, ironii czy wulgaryzmów. Zwykla
argumentacja winna zastapic inwektywy.
No wlasnie, jak to jest z ta odpowiedzialnoscia za slowo,
p. Jozefie?

Leszek
---
Smart questions to stupid answers
Unicorn
2006-04-27 09:58:34 UTC
Permalink
Post by brat_olin
Post by Unicorn
Najwyrazniej sciepowa egzekutywa zydowska
jest w stadium "dretwoty intelektualnej" i marazmu,
kiedy babielasy zdecydowaly przypuscic ofenzywe
na sciepie. /.../
Odpowiedzialnosc za slowo winna nakazywaæ ostroznosc w pisaniu
czegokolwiek co moze obrazac oponenta.
Nie ma potrzeby siêgaæ do sarkazmowi, ironii czy wulgaryzmów. Zwykla
argumentacja winna zastapic inwektywy.
No wlasnie, jak to jest z ta odpowiedzialnoscia za slowo,
p. Jozefie?
Leszek
---
Tu wchodzi w gre nie tylko odpowiedzialnosc za slowo.
Ale i nawiazka rowniez. Arogancja nie usprawiedliwia niczyjej
glupoty i poklepywania wszystkich wokol, - tylko ja eksponuje.

Przypominalem panu o tym wiele razy. A pan ciagle swoje...-;)

.........
Odpowiedzialnosc za slowo winna nakazywaæ ostroznosc w
pisaniu czegokolwiek co moze obrazac oponenta.
Nie ma potrzeby siêgaæ do sarkazmowi, ironii czy wulgaryzmów.
Zwykla argumentacja winna zastapic inwektywy.
W przeciwnym przypadku bedziemy mieæ do czynienia z czyms
w rodzaju:
http://snipurl.com/bbit
http://tinyurl.com/2talh
http://snipurl.com/bb1l
http://tinyurl.com/6lj92
...................
Josele Seligman
2006-04-27 10:58:22 UTC
Permalink
Dzie? dobry Pa?stwu,
Dzien dobry, pan BABILAS, wszelki duch...!!
Dawno mnie tu nie by?o, i zapewne szybko mnie tutaj znów nie b?dzie - ale po
co si? martwi? na zapas. Widz? par? starych nazwisk i mnóstwo nowych ksyw, a
tematy odwiecznie te same, czyli nic si? nie zmieni?o.
Jessu, co za sieczka...

Jeszcze!
Josele.
b***@icpnet.pl
2006-04-27 14:04:33 UTC
Permalink
Post by Josele Seligman
Dzien dobry, pan BABILAS, wszelki duch...!!
Dawno mnie tu nie by?o,
Jessu, co za sieczka...
Ja sie nie znam na Forte Agentach (przeciez miales to juz zakopac kiedys pod
jablonka?) ale chyba mozna tam ustawic unicode (UTF-8)? Przeciez to wstyd,
ze p. Ross przeczytal bez trudu, policzyl linijki, slowa i literki wszystkie
i widzi 'ofenzywe' tam, gdzie Ty sieczke.

Googiel widzi poprawnie (http://tinyurl.com/mb5cw).

Trudno, bede pisal dla p. Rossa. Tu l' as voulu, Georges Dandin.
Post by Josele Seligman
Jeszcze!
Josele.
Owszem troszke. Przez chwilke.

Serdecznie,

Michal Babilas
Yehudi Lindauer
2006-04-27 14:14:08 UTC
Permalink
Post by b***@icpnet.pl
Post by Josele Seligman
Dzien dobry, pan BABILAS, wszelki duch...!!
Dawno mnie tu nie by?o,
Jessu, co za sieczka...
Ja sie nie znam na Forte Agentach (przeciez miales to juz zakopac kiedys pod
jablonka?) ale chyba mozna tam ustawic unicode (UTF-8)? Przeciez to wstyd,
ze p. Ross przeczytal bez trudu, policzyl linijki, slowa i literki wszystkie
i widzi 'ofenzywe' tam, gdzie Ty sieczke.
Odpowiedzilanosc za slowo (...)
po co uzywac ironii i zlosliwosci,
zamiast operowac argumentami? :-D

Witam Ciebie, Michale.
Milo Cie znowu widziec/czytac.
Szkoda, ze tylko przez chwile.
Pozdrawiam goraco i na te okazje
otwieram butelke burgunda. :-)

Pozdrowienia
Yehudi
--
"Toleranz ist gut. Aber nicht gegenüber Intoleranten."
Wilhelm Busch
Unicorn
2006-04-27 15:23:54 UTC
Permalink
Post by b***@icpnet.pl
Post by Josele Seligman
Dzien dobry, pan BABILAS, wszelki duch...!!
Dawno mnie tu nie by?o,
Jessu, co za sieczka...
Ja sie nie znam na Forte Agentach (przeciez miales to juz zakopac kiedys pod
jablonka?) ale chyba mozna tam ustawic unicode (UTF-8)? Przeciez to wstyd,
ze p. Ross przeczytal bez trudu, policzyl linijki, slowa i literki wszystkie
i widzi 'ofenzywe' tam, gdzie Ty sieczke.
Istotnie "to wstyd, ze p. Ross przeczytal bez trudu"?
a p. Dorozynskiemu wszystko sieczka sie jawi?
Ale to jest spawa wyobrazni raczej niz UTF-8.

Prosze jednak, sie nie trudzic pisaniem dla mnie tylko.
Wprawdzie zaszczyt to wielki byc adresatem panskiej
prozy i liryki - ale moge miec wygodna pelnia zycia -
i bez panskich wierszowanych poklepywan.

A pamietajac ciagle lepsze czasy na sciepe,
przypomne "madrosci" ze sciepowego archiwum:

GDY DAR Z SERCA PLYNIE

"Lepiej jest byc proszonym na jarzyne z miloscia
niz na ciele tluste z nienawiscia".
Stary Testament

"Dawajcie, a bedzie wam dane",
czyli dobroc powraca dobrocia.
Nowy Testament

"Jeden dobry uczynek (obdarowania) tworzy drugi,
tak samo jak grzech jeden sprowadza drugi" -
a dobro oczyszcza nasza dusze, zlo rzucone
komus - w zlo dla dawcy sie obraca.
Talmud

"Obdarowujcie i dzielcie sie z innymi, nie
oczekujac na wdziecznosc, podziw lub zaplate".
Koran
http://groups.google.com/group/soc.culture.polish/browse_frm/thread/f3f71c53ade3e35a/761fadbda87a6691?lnk=st&q=GDY+DAR+Z+SERCA+PLYNIE&rnum=1#761fadbda87a6691

has a length of 157 characters and resulted in the following TinyURL which
has a length of 24 characters:
http://tinyurl.com/fx7tv

=====================
Post by b***@icpnet.pl
Googiel widzi poprawnie (http://tinyurl.com/mb5cw).
Trudno, bede pisal dla p. Rossa. Tu l' as voulu, Georges Dandin.
Post by Josele Seligman
Jeszcze!
Josele.
Owszem troszke. Przez chwilke.
Serdecznie,
Michal Babilas
Yehudi Lindauer
2006-04-27 15:26:43 UTC
Permalink
Post by Unicorn
Post by b***@icpnet.pl
Post by Josele Seligman
Dzien dobry, pan BABILAS, wszelki duch...!!
Dawno mnie tu nie by?o,
Jessu, co za sieczka...
Ja sie nie znam na Forte Agentach (przeciez miales to juz zakopac kiedys pod
jablonka?) ale chyba mozna tam ustawic unicode (UTF-8)? Przeciez to wstyd,
ze p. Ross przeczytal bez trudu, policzyl linijki, slowa i literki wszystkie
i widzi 'ofenzywe' tam, gdzie Ty sieczke.
Istotnie "to wstyd, ze p. Ross przeczytal bez trudu"?
a p. Dorozynskiemu wszystko sieczka sie jawi?
Ale to jest spawa wyobrazni raczej niz UTF-8.
No i wszystko jasne!
Wszystkiemu winien UTF-8, a nie obsesja.
Jak sobie tzw. p. Józef wylaczy powyzsze, to i wyzdrowieje!

I pomyslec, ze swiatowa medycyna boryka sie
ciagle z paranoikami, a tutaj jej prof. (hehe) RoSS rozwiazanie
na tacy podaje ...

Yehudi
--
"Toleranz ist gut. Aber nicht gegenüber Intoleranten."
Wilhelm Busch
Unicorn
2006-04-27 15:46:16 UTC
Permalink
Post by Yehudi Lindauer
Post by Unicorn
Post by b***@icpnet.pl
Post by Josele Seligman
Dzien dobry, pan BABILAS, wszelki duch...!!
Dawno mnie tu nie by?o,
Jessu, co za sieczka...
Ja sie nie znam na Forte Agentach (przeciez miales to juz zakopac kiedys pod
jablonka?) ale chyba mozna tam ustawic unicode (UTF-8)? Przeciez to wstyd,
ze p. Ross przeczytal bez trudu, policzyl linijki, slowa i literki wszystkie
i widzi 'ofenzywe' tam, gdzie Ty sieczke.
Istotnie "to wstyd, ze p. Ross przeczytal bez trudu"?
a p. Dorozynskiemu wszystko sieczka sie jawi?
Ale to jest spawa wyobrazni raczej niz UTF-8.
No i wszystko jasne!
Wszystkiemu winien UTF-8, a nie obsesja.
Jak sobie tzw. p. Józef wylaczy powyzsze, to i wyzdrowieje!
I pomyslec, ze swiatowa medycyna boryka sie
ciagle z paranoikami, a tutaj jej prof. (hehe) RoSS rozwiazanie
Jacus- popluczyno hitlerowska... Zapytam cie, po raz
kolejny, jak to twoj pobratymca krwi, olo sharon -
sympatyk i gloryfikator hitleryzmu zwykl pytac:

A w twojej ortografii zdradzajacej sympatie hitlerowskie,
to -
Post by Yehudi Lindauer
Mleczko matczyne czy sperma esesmana zadzialaly?
Wg mnie jedno i drugie zarazem...

Ciezkie czasy nastaly na Lipkowskiego, ktory
usiluje "funkcjonowac" bez cennych porad swoje
elokwentnej suki-partnerki, udajacej alzatczyka...-;)

Odpowiedzialnosc za slowo winna nakazywac ostroznosc w
pisaniu czegokolwiek co moze brazac oponenta.
Nie ma potrzeby siegac do sarkazmow, ironii czy wulgaryzmow.
Zwykla argumentacja winna zastapic inwektywy.
W przeciwnym przypadku bedziemy miec do czynienia z czyms
w rodzaju:

http://snipurl.com/bbit
http://tinyurl.com/2talh
http://snipurl.com/bb1l
http://tinyurl.com/6lj92
...................
Post by Yehudi Lindauer
na tacy podaje ...
Yehudi
--
"Toleranz ist gut. Aber nicht gegenüber Intoleranten."
Wilhelm Busch
pleva
2006-04-27 18:29:29 UTC
Permalink
te, stara, namolna kurwo! Kiedy ty smierdzielu zdechniesz kurwa! -
twoja mac byla?
Unicorn
2006-04-27 15:57:53 UTC
Permalink
Post by Yehudi Lindauer
Post by Unicorn
Post by b***@icpnet.pl
Post by Josele Seligman
Dzien dobry, pan BABILAS, wszelki duch...!!
Dawno mnie tu nie by?o,
Jessu, co za sieczka...
Ja sie nie znam na Forte Agentach (przeciez miales to juz zakopac kiedys pod
jablonka?) ale chyba mozna tam ustawic unicode (UTF-8)? Przeciez to wstyd,
ze p. Ross przeczytal bez trudu, policzyl linijki, slowa i literki wszystkie
i widzi 'ofenzywe' tam, gdzie Ty sieczke.
Istotnie "to wstyd, ze p. Ross przeczytal bez trudu"?
a p. Dorozynskiemu wszystko sieczka sie jawi?
Ale to jest spawa wyobrazni raczej niz UTF-8.
No i wszystko jasne!
Wszystkiemu winien UTF-8, a nie obsesja.
Jak sobie tzw. p. Józef wylaczy powyzsze, to i wyzdrowieje!
I pomyslec, ze swiatowa medycyna boryka sie
ciagle z paranoikami, a tutaj jej prof. (hehe) RoSS rozwiazanie
na tacy podaje ...
Post by Unicorn
Post by b***@icpnet.pl
Post by Josele Seligman
Dzien dobry, pan BABILAS, wszelki duch...!!
Dawno mnie tu nie by?o,
Jessu, co za sieczka...
Ja sie nie znam na Forte Agentach (przeciez miales to juz zakopac kiedys pod
jablonka?) ale chyba mozna tam ustawic unicode (UTF-8)? Przeciez to wstyd,
ze p. Ross przeczytal bez trudu, policzyl linijki, slowa i literki wszystkie
i widzi 'ofenzywe' tam, gdzie Ty sieczke.
Istotnie "to wstyd, ze p. Ross przeczytal bez trudu"?
a p. Dorozynskiemu wszystko sieczka sie jawi?
Ale to jest spawa wyobrazni raczej niz UTF-8.
No i wszystko jasne!
Wszystkiemu winien UTF-8, a nie obsesja.
Jak sobie tzw. p. Józef wylaczy powyzsze, to i wyzdrowieje!
I pomyslec, ze swiatowa medycyna boryka sie
ciagle z paranoikami, a tutaj jej prof. (hehe) RoSS rozwiazanie
Jacus - popluczyno hitlerowska... Zapytam cie, po raz
kolejny, jak to twoj pobratymca krwi, olo sharon -
sympatyk i gloryfikator hitleryzmu zwykl pytac:

A w twojej ortografii zdradzajacej sympatie hitlerowskie,
to -
Post by Yehudi Lindauer
Mleczko matczyne czy sperma esesmana zadzialaly?
Wg mnie jedno i drugie zarazem...

Ciezkie czasy nastaly na Lipkowskiego, ktory
usiluje "funkcjonowac" bez cennych porad swoje
elokwentnej suki-partnerki, udajacej alzatczyka...-;)

Odpowiedzialnosc za slowo winna nakazywac ostroznosc w
pisaniu czegokolwiek co moze brazac oponenta.
Nie ma potrzeby siegac do sarkazmow, ironii czy wulgaryzmow.
Zwykla argumentacja winna zastapic inwektywy.
W przeciwnym przypadku bedziemy miec do czynienia z czyms
w rodzaju:

http://snipurl.com/bbit
http://tinyurl.com/2talh
http://snipurl.com/bb1l
http://tinyurl.com/6lj92
...................


PS. Sorry Jacus... pomylkowo wyslalem ci kopie tego postingu
na twoj "Yehudi Lindauer" <***@tiscali.de> adres.

I know, your home is your castle...sorry then...
Post by Yehudi Lindauer
na tacy podaje ...
Yehudi
--
"Toleranz ist gut. Aber nicht gegenüber Intoleranten."
Wilhelm Busch
Yehudi
--
"Toleranz ist gut. Aber nicht gegenüber Intoleranten."
Wilhelm Busch
Josele Seligman
2006-04-27 15:35:22 UTC
Permalink
Post by b***@icpnet.pl
Post by Josele Seligman
Jessu, co za sieczka...
Ja sie nie znam na Forte Agentach (przeciez miales to juz zakopac kiedys pod
jablonka?) ale chyba mozna tam ustawic unicode (UTF-8)? Przeciez to wstyd,
ze p. Ross przeczytal bez trudu, policzyl linijki, slowa i literki wszystkie
i widzi 'ofenzywe' tam, gdzie Ty sieczke.
Dalem sie skusic na wersje 3.3, a tu gorsza od 1.92.
A pana Jozefa to stac na solidnego Outlooka, to wyzsza szkola jazdy.

Zreszta na moje oczy sieczka wygladala jeszcze lepiej, w quoting Agent
juz poprawil:

Zwierz Alpuhary
Kiedy w przedszkolu pobiłem się z Mareczkiem i przegrywałem,
krzyknąłem, że już się dłużej nie chcę bić. Marek odwrócił
się, by odejść. Wtedy skoczyłem mu na plecy. Przewrócił się, a
ja z kolegą, który przyłączył się

Jak mozna.
Post by b***@icpnet.pl
Googiel widzi poprawnie (http://tinyurl.com/mb5cw).
Googiel w porzadku. Prawie jak Outlook.
Post by b***@icpnet.pl
Trudno, bede pisal dla p. Rossa. Tu l' as voulu, Georges Dandin.
"Vous l'avez voulu, George Dandin"?
Dobra, sprobujem ten UTF-8.
Post by b***@icpnet.pl
Post by Josele Seligman
Jeszcze!
Owszem troszke. Przez chwilke.
Serdecznie,
Michal Babilas
Ano, co tam w wielkim swiecie opery i operetki?

Zapraszam na 28.07.06 do pieknego Monschau.
http://www.monschau-klassik.de/
Graja i spiewaja pono Bulgarzy z Plovdiv, ale dyryguje osobiscie
Johann Strauss II. Drogo, bo fantastyczne kulisy i swieze powietrze.
Ostrzegam jednak, ze stac mnie tylko na bilety III kategorii.

Bo tak a propos TEJ WIELKIEJ SPRAWY to widzialem jakie 2 miesiace temu
pare minut "Zemsty nietoperza" na TV Polonii. Po polsku.
PO POLSKU!

Josele, dawniej Zachariasz, obecnie Jakub.
Czeswaw
2006-04-27 18:32:42 UTC
Permalink
((C)gdzies czytalem)
'Jak bedzie Pan nastawal tak perfidnie na czesc maszynki i podszywal
sie
pod znanych korespondentow, to prosze zawsze sie liczyc, ze bedzie
oddzwiek, a maszynka bedzie ulepszona i _tym razem_ nie pobladzi.'
--
http://tinyurl.com/blvk8
--
Jakie badz imie twe, ród i stan,
Oto twój wladca, oto twój pan.

C.
pjfreier
2006-04-27 18:17:54 UTC
Permalink
Witam, Panie Michale,

Wiec mowi Pan, ze to sie zaczelo od felietonu Trammera? Jurka Trammera,
znaczy? No, kto by pomyslal, chodzilem z nim w zamierzchlych czasach do
szkoly na Ochocie w Warszawie, ale nie podejrzewalem go, ze on tego
zwierza odkryl.

Niech Pan jeszcze nie znika. Napotkalem cos ciekawego w dziedzinie
opery, tylko musze sie skonsultowac ze zrodlem, ktore trzymam w domu.

Uklony, pjf
pjfreier
2006-04-27 19:44:15 UTC
Permalink
A, jednak znalazlem na WWW te ciekawostke.

Posluchalem niedawno obszernych kawalkow opery Luigi Cherubiniego pt.
"Lodoiska". Tytul, przyznajmy, oryginalny, tym bardziej ze jest to imie
glownej protagonistki tego dziela. Opera zreszta jest uwazana za
prototyp "Fidelia" i ogolnie utworow tego typu, czyli "Rettungsopera".
Teraz odkrylem, ze to samo libretto posluzylo za kanwe utworu innego
kompozytora, o nazwisku Giovanni Simone Mayr (1763-1845) (jamais ecoute
de son nom), ktory zostal wystawiony po raz pierwszy w weneckiej La
Fenice w roku 1796.

Co mnie jeszcze bardziej zaciekawilo, to nazwiska pozostalych bohaterow
libretta, a tym samym obydu oper. Zobaczmy sami, w wersji wloskiej:

"Personaggi:
Lodoiska (S), Lovinski (S), Boleslao (T), Resiska (S), Giskano (B),
Narseno (B), Radoski (T), Sigeski (B); polacchi, tartari"

I rzeczywiscie, rzecz sie dzieje w Polsce. Nie mam czasu ani
natchnienia do tlumaczenia, zreszta Pan to i tak zrozumie. Ciekawia
mnie niezwykle ci Tatarzy w polaczeniu z Polakami:

"Lodoiska, polacca, è prigioniera di Boleslao, palatino del castello
di Ostropoli. Questi, innamorato di lei, la vuole condurre forzatamente
alle nozze, ma ella ama Lovinski, il quale, mentre è alla sua ricerca,
si scontra in battaglia col principe tartaro Giskano. Lovinski vince,
ma fa grazia della vita e rende la spada allo sconfitto che, grato del
gesto, gli giura eterna amicizia. Narseno, amico di Lovinski, rivela
dove si trova la fanciulla e chi la tiene prigioniera. Lovinski si
presenta a Boleslao in incognito, sotto il nome di Siveno, per
incontrare Lodoiska; Boleslao acconsente a patto che dica a Lodoiska
che Lovinski è morto. Quindi giunge al castello Sigeski, padre di
Lodoiska, avvertito del pericolo nel quale si trova la figlia. Mentre
Boleslao sta per sposare Lodoiska, giungono Lovinski e poi Sigeski,
entrambi per impedire le nozze. Lodoiska e Sigeski vengono messi in
carcere; Lovinski libera entrambi con l’aiuto di Giskano e Boleslao
viene punito. Sigeski, mutato parere, approva le nozze di Lodoiska con
Lovinski. "


uklony, pjf
Jakub Szelestowski
2006-04-28 09:39:24 UTC
Permalink
Post by pjfreier
A, jednak znalazlem na WWW te ciekawostke.
Posluchalem niedawno obszernych kawalkow opery Luigi Cherubiniego pt.
"Lodoiska". Tytul, przyznajmy, oryginalny, tym bardziej ze jest to imie
glownej protagonistki tego dziela. Opera zreszta jest uwazana za
prototyp "Fidelia" i ogolnie utworow tego typu, czyli "Rettungsopera".
Teraz odkrylem, ze to samo libretto posluzylo za kanwe utworu innego
kompozytora, o nazwisku Giovanni Simone Mayr (1763-1845) (jamais ecoute
de son nom), ktory zostal wystawiony po raz pierwszy w weneckiej La
Fenice w roku 1796.
I jeszcze dwaj dalsi to w tym samym czasie zmuzykowali.
Post by pjfreier
Co mnie jeszcze bardziej zaciekawilo, to nazwiska pozostalych bohaterow
Lodoiska (S), Lovinski (S), Boleslao (T), Resiska (S), Giskano (B),
Narseno (B), Radoski (T), Sigeski (B); polacchi, tartari"
I rzeczywiscie, rzecz sie dzieje w Polsce. Nie mam czasu ani
natchnienia do tlumaczenia, zreszta Pan to i tak zrozumie. Ciekawia
Zaiste imponujace dzielo.
http://www.musikmph.de/musical_scores/prefaces/A-E/cherubini_lodo.html
Wloch w Paryzu pisze o Polakach i Tatarach...
Czy Polska lat rozbiorowych byla bardzo popularna w Europie?
Post by pjfreier
uklony, pjf
Uklony!
Jakub Sz.
b***@icpnet.pl
2006-04-28 15:48:19 UTC
Permalink
Panie Piotrze,

Ja tez swojego zrodla nie mam przy sobie ('Mille et un operas' Kaminskiego).
O operze Cherubiniego slyszalem (glownie, ze jest - w cieniu 'Medei'). Ale
wczesniejszego dziela Mayra bylem az do Panskiego listu nieswiadom.

Swoja droga, teksty librett oper Cherubiniego i Mayra sa atrybutowane innym
autorom. Takze i postacie u Cherubiniego, oprocz tytulowej, sa troche inne:
Floreski, Dourlinski, Titzikan, Varbel, Altamoras (takie
bardziej kosmopolityczne).

Skadinad ciekawe polonicum operowe. Innym, rownie malo znanym jest 'Un
giorno di regio', najwieksza klapa Verdiego. Potem jest jeszcze
Bettelstudent Karla Millöckera - ale to juz ewidentnie operetka. Jest
jeszcze jedna lokalizowana w Polsce operetka - nie wiem czyja, nie znam
tytulu, slyszalem przypadkowo w radio jakies urywki omowienia libretta i
pare fragmentow (w programie Lucjana Kydrynskiego). W skrocie rzecz sie ma
tak, ze glowny bohater, polski ziemianin, roztrwonil majatek (albo jest na
najlepszej drodze ku temu). Kochaja sie w nim i brunetka i blondynka.
Wygrywa ostatecznie ta, ktora obiecuje mu nie tylko reke (i inne czesci
ciala), ale tez i pomoc w uporzadkowaniu gospodarki. Tak nas widzieli
librecisci na przelomie XIX i XX wieku i nic sie na to juz nie poradzi.

Oprocz tego to juz tylko pojedyncze postaci polskie - na przyklad markiza
Melibea w 'Il viaggio a Reims' Rossiniego - i jakies melodyczne aluzje
(zawsze mnie smieszy polonez w podkreconym tempie w 'Purytanach'
Belliniego). U naszych wschodnich sasiadow Polak niekiedy w libretcie sie
znajdzie - ale niekoniecznie w milym kontekscie - vide Maryna Mniszchowna w
'Borysie Godunowie' Musorgskiego czy polscy interwenci - degeneraci w 'Zizn
za cara' Glinki (niekiedy znanej pod tytulem 'Ivan Susanin'). Dosc
symptomatyczne sa daty wznowien nie granego od rewolucji dziela (1939 -
Teatr Bolszoi w Moskwie, 1940 - Berlin).

A tak swoja droga, nie zastanawia Pana, dlaczego tak wiele oper XIX
wiecznych ulokowanych jest w Hiszpanii, ktora przeciez (nie liczac nurtu
zarzueli) nie wniosla niczego znaczacego do swiata opery?

Troszke zmieniajac temat, ale wciaz przy operze pozostajac. Wzmiankowane
kompendium Kaminskiego wyjdzie wreszcie w Polsce i po polsku. Ciesze sie z
tego, bo uwazam Kaminskiego za guru krytyki operowej. Pozwole sobie mala
probke jego piora przytoczyc (transkrypt z audycji radia RFI - emission en
langue polonaise):
--------------
Moja podróz do Polski zaowocowala przypadkiem dwiema wizytami w przodujacych
teatrach operowych, gdzie obejrzalem dwa nowe przedstawienia przodujacych
polskich rezyserów, ochrzczonych swego czasu przez recenzenta Tygodnika
Powszechnego mianem "mlodszych zdolniejszych". Przedstawienie Cosi fan tutte
Mozarta w Teatrze Wielkim w Poznaniu wyrezyserowal jeszcze przed wakacjami
Grzegorz Jarzyna, a choc od tercetu z I aktu tej opery, w klasycznym
nagraniu Karajana zaczalem audycje, skupie sie najpierw na najnowszym
przedstawieniu Krzysztofa Warlikowskiego, jest nim zas Wozzeck Albana Berga
zrealizowany dla Teatru Wielkiego w Warszawie.

Wyznam szczerze, ze oba te spektakle wywolaly moje przerazenie - zarówno
stanem polskiej rezyserii operowej, co stanem polskiej krytyki teatralnej i
szerzej jeszcze, stanem myslenia o ksztalcie realizacji operowych w naszych
czasach. Nie dotyczy to rzecz prosta wylacznie opery, lecz myslenia o
teatrze w ogóle, a w gruncie rzeczy o sztuce. Przedstawienie Warlikowskiego
obejrzal aktualny dyrektor Opery Paryskiej Gerard Mortier i tak sie nim
zachwycil - w czym nie róznil sie zreszta od wiekszosci kolegów krytyków -
ze zaprosil rezysera do realizacji w swoim teatrze Króla Rogera
Szymanowskiego. Mortier znany jest z sympatii do awangardowych koncepcji
teatru operowego, co demonstrowal w czasie swojej dyrekcji Festiwalu w
Salzburgu, zakonczonej glosnym przedstawieniem Zemsty Nietoperza Jana
Straussa w rezyserii Hansa Neuenfelsa. Trwalo ono o godzine dluzej, niz
najdluzsze znane mi realizacje tego dziela, rezyser dopisal bowiem do
oryginalu tasiemcowa konferansjerke, rozgrywalo sie w rodzinie panstwa
Goeringów, a ksiaze Orlowski czestowal gosci nie szampanem, lecz kokaina
podawana w kublach. O aktorach zagrywajacych sie na smierc mówi sie zreszta,
ze "graja kublami", kubel stanowi zas najmniejsza jednostke miary rezyserów
tego typu. Publicznosc wyla, do tego stopnia, ze Mortier poczul sie
zobowiazany do wystapienia na jednym z przedstawien z krótka ekskuza. Po
czym przeniósl sie do Paryza i zaczal sezon od Czarodziejskiego fletu
Mozarta rozgrywajacego sie wsród gigantycznych, dmuchanych materaców,
których nadmuchiwanie i wydmuchiwanie zagluszalo muzyke, gdy zas spektakl
poniósl zasluzona kleske, dyrektor zwalil wine na dyrygenta.

Warszawski Wozzeck, pod dyrekcja Jacka Kaspszyka, nie cierpial szczesliwie
na tego typu halasliwe uposledzenie, a jego poziom muzyczny byl wcale
udany - orkiestra swietnie sobie poradzila z ta bardzo trudna partytura,
chór spiewal czysciutko, a wsród wykonawców doskonale wrazenie zrobila pani
Wioletta Chodowicz w arcytrudnej roli Marii. Wykonawca roli tytulowej,
sprowadzony z Holandii Matteo de Monti, to lepszy aktor, niz spiewak,
wiadomo jednak, ze Wozzeck to jedna z tych szczególnych ról, które najlepiej
spiewaja artysci o dosc ograniczonym, specyficznym emploi. Niestety,
inscenizacja Warlikowskiego byla - panstwo wybacza - tylez brzydka co
glupia. Nie chodzi mi bynajmniej o sprawe "majtek", która wstrzasnela
Warszawa, gdyz po pierwsze Wozzeck ich w koncu nie zdjal, a po drugie w
scenie badania u lekarza zdjecie ich mialoby nieporównanie wiekszy sens, niz
slawny, goly Hamlet tegoz Warlikowskiego. Nie: chodzi o to, ze swymi
niewczesnymi interwencjami rezyser pozbawil historie wszelkiego sensu. Jak
wiadomo, mlody Georg Büchner oparl swoja sztuke Woyzeck - sztuke
mlodziencza, gdyz innych napisac nie zdazyl - na autentycznej anegdocie,
gdzie noszacy to wlasnie nazwisko lipski cyrulik zamordowal swoja kochanke,
wdowe po chirurgu. Rzecz w tym, ze dramaturg zmienil cyrulika w
sponiewieranego przez wojskowa hierarchie ordynansa i z tego wywiódl cala
opowiesc, hierarchia ta bowiem uosabia dlawiacy jednostke ucisk spoleczny.
Berg rzecz prosta zachowal ten porzadek rzeczy, Warlikowski wszakze -
przemadrzalstwo to jedna z najbardziej antypatycznych cech tej generacji
rezyserów - uznal, ze wie lepiej, hierarchie wojskowa wyrzucil do kosza, a z
Wozzecka zrobil z powrotem fryzjera, tyle ze w eleganckim lokalu na cztery
luksusowe, skórzane fotele. Tym samym pekla sprezyna opowiesci: tragiczna
podleglosc Wozzecka wobec Kapitana i Doktora niczym sie nie tlumaczy, a
Warlikowski musi wrecz oszukiwac widza, zachowujac w oryginale niemieckie
slowo Hauptmann, które z wojskowej rangi stalo sie tu... nazwiskiem.
Tamburmajor takze utracil swój spoleczno-militarny polysk, a ze Maria
wyglada w kostiumach Malgorzaty Szczesniak niczym pospolita zolza, jej
zdrada - skwitowana rozpaczliwym "a niech sie dzieje co chce" - nie robi na
nikim zadnego wrazenia, od niej samej poczynajac. Zreszta Warlikowski zadbal
o to, by zdrada Marii i zazdrosc Wozzecka nie zaprzataly nadmiernie naszej
uwagi, skoro scene tanca Marii z Tamburmajorem, która przyprawia Wozzecka o
bezsilna furie, odeslal na siódmy plan, bardziej bawily go bowiem
rezyserskie fidrygaly w postaci konkursu tanca towarzyskiego w wykonaniu
malolatów, umieszczone na planie pierwszym. Wlasciwie zadna scena nie
zostala tu "wyrezyserowana" jak Pan Bóg przykazal, to jest opowiedziana tak,
by bylo mniej wiecej wiadomo, kto wszedl na scene i w jakiej sprawie.
Wszystko stratowala rezyserska megalomania i orgia zdobnictwa, dzieki czemu
utwór sprowadzony zostal do rangi egoistycznego fotoplastikonu, rewii
niemadrych, wyszukanie brzydkich obrazków, zgola bez zwiazku z tematem, nade
wszystko zas - bez krztyny emocji.

Okazuje sie jednak, ze w zawsze moze byc jeszcze gorzej. Wozzeck
Warlikowskiego, choc brzydki i glupi, mial jednak, jak sie juz wkrótce
okazalo, pewna ceche zbawienna: w gruncie rzeczy nie zawadzal muzyce. Gdy
kto zamknal oczy, mógl sobie bez trudu wyobrazic o co chodzilo Büchnerowi i
Bergowi, a partytura tego ostatniego, w koncu jedyny powód istnienia owego
spektaklu, zostala uszanowana. Takim luksusem nie dysponuje widz Cosi fan
tutte Mozarta w rezyserii Grzegorza Jarzyny w Teatrze Wielkim w Poznaniu.
Wiemy nie od dzisiaj, ze wsród rezyserów operowych dziala sekta parajaca sie
osmieszaniem wystawianych dziel. Naleza do niej szczególnie rezyserzy
niemieccy, którzy próbuja odkupic zbrodnie Hitlera poniewierajac niemiecka
sztuke, ze szczególnym uwzglednieniem - jakzeby inaczej - Ryszarda Wagnera.
Polscy "mlodsi zdolniejsi" sa zreszta nimi mocno zafascynowani, czego
dowodzi podjecie przez Jarzyne watku zainicjowanego pare lat temu w
Salzburgu przez Christopha Marthalera, który w III akcie Wesela Figara
posadzil Zuzanne do maszyny do pisania, czym zagluszyl jedna z
najpiekniejszych stronic tej opery, duet "pisania bileciku". Jarzyna przebil
mistrza, zagluszajac w podobny sposób wiele co piekniejszych stronic Cosi,
nie tylko halasliwymi zmianami dekoracji, lecz nade wszystko odglosami
aktywnosci seksualnej na drugim planie i innymi figlami podobnego
autoramentu. Gdzie zas nie stalo mu pomyslu na zgielk akustyczny, wdrozyl
halas wizualny, jako to w czasie uwertury, pracowicie odegranej przez
kolegów z orkiestry, którzy z równym powodzeniem mogliby grac Marsza
krasnoludków, skoro po scenie chodza w tym czasie gole baby i zaloze sie, ze
nikt na sali nawet nuty z Mozarta nie doslyszal.

Poziom twórczej refleksji Jarzyny wyraza doskonale fakt, ze Don Alfonso jest
w tej inscenizacji sutenerem, bo tak sie to pewnie rezyserowi skojarzylo. O
poziomie jego wrazliwosci muzycznej zas wiele mówia skreslenia oraz jedno
uzupelnienie: poczynil wszystkie mozliwe skróty wewnetrzne, wyrzucil cala
partie chóru (w finale, gdzie winien sie on pojawic, slyszymy sama
orkiestre), recytatywy poszatkowal do krwi (na moje ucho bez udzialu muzyka,
bo zgrzyta to niemilosiernie), w akcie drugim wyrzucil cztery arie oraz
polowe finalu, ta wchodzila mu bowiem w parade. Umyslil sobie mianowicie -
to typowe dla smarkatych przemadrzalów - ze przebrani kochankowie juz w
pierwszym spotkaniu wyjawiaja dziewczetom swa rzeczywista tozsamosc.
Oczywiscie, nieustannie potyka sie dalej o ten idiotyzm, skoro nie tylko nie
jest w stanie mysli owej konsekwentnie przeprowadzic i pokazac na scenie (bo
w utworze nie ma na to materialu), ale do tego jeszcze skreslac musi cale
partie utworu, które zbyt jawnie jej przecza. W tych warunkach nikogo nie
zdziwi nagle pojawienie sie w II akcie wyjatku z twórczosci niesmiertelnego
zespolu Boney M. Skresla zas Jarzyna dlatego, ze sie nudzi jak mops, a nudzi
sie dlatego, ze mozartowska subtelnosc wyprasowal na suchy nalesnik, a
ciekawych i zaplatanych we wlasne uczucia bohaterów przerobil na nudne,
groteskowe kukly. Reszta tego spektaklu nie zasluguje na szczególowe
omówienie wedle kryteriów estetycznych, a i w ogóle nie zaslugiwalby on na
wzmianke, gdyby nie "sztandarowe" nazwisko jego twórcy i powaga, z jaka
rzecz potraktowali niektórzy krytycy - zreszta wylacznie teatralni, gdyz
muzyczni wiedzieli, o jaki utwór chodzi. Powiem jedynie, ze ze sceny leje
sie wspomnianymi wyzej kublami nieopisane, nieokrzesane chamstwo, w
obfitosci i intensywnosci, jakiej nie spodziewalem sie ogladac w zawodowym
teatrze. Jest to rzecz prosta chamstwo mysli i czucia, lecz równiez chamstwo
pojmowane w kategoriach elementarnego, dobrego wychowania i etyki zawodowej.
Przyklad: gdy na pierwszym planie kolezanka ciezko pracuje, spiewajac jedna
z najtrudniejszych arii w repertuarze (skadinad niezle z nia sobie dajac
rade), rezyser Jarzyna inscenizuje na drugim planie halasliwe gagi w
wykonaniu trzech innych solistów, którymi skutecznie odwraca od niej uwage i
zaglusza ja. Chamstwo to budzi zreszta poklask doszczetnie zepatowanego
burzuja, który oczywiscie ani nuty nie uslyszal, ale za to wyszedl z teatru
w poczuciu dobrze spelnionego, kulturalnego obowiazku. Ale cóz - idzmy za
rada Mozarta i spogladajmy na wszystko z najlepszej strony. W koncu nawet po
przejsciu Jarzyny, Cosi fan tutte istnieje nadal w nienaruszonej formie,
czekajac na prawdziwych artystów.
-------------------

I na koniec, skoro podzielil sie Pan ze mna ciekawostka operowa z kategorii
polonicow, poczestuje Pana czyms z tego samego pudelka. Otoz znalazlem na
sieci cos takiego:

Stanislaw Moniuszko's Halka will open on February 3 with additional
performances on Feb. 6, 8, 11 (mat.), 16, 21, 24 (mat.) and March 3. Part of
Sarasota Opera's Masterworks Revival Series, a project to present neglected
operas of artistic merit, Halka is considered the national opera of Poland
and is a permanent part of the repertoire in Polish opera houses. This
tragedy, with an undertone of Polish nationalism contains a score that is
flavored with the polonaises, mazurkas, and folk music of its native land.
Sarasota Opera's performances will mark the work's U.S. professional
premiere and will be sung in the original Polish.
http://www.sarasotaopera.org/releases/PR_20060323_Winter_Season.htm



Serdecznie,

Michal Babilas

pleva
2006-04-27 18:38:06 UTC
Permalink
Post by b***@icpnet.pl
Dzień dobry Państwu,
Wiosna! slonce! I cieplo mnie ogarnelo...

Michale! Taz nie rob czegos co i Tobie sie nie godzi. Zostan tu z nami.

Tak, to prawda ze bitowy wiatr, nagonil na sciepe badziewia. Coz.
Komputry trafily pod strzechy i do czworakow jak bylzes kiedys zauwazyl
Chuj z tym barachlem!
Pisz bo Twoje teksty sa miodem na ma dusze.

Klaniam sie nisko i... - jesli mozna? - gladne do Twojej piwniczki.
Nie, nie obawiaj sie Michale. Nic nie poprzestawiam - jeno, na te
okazje - poszukam najbardziej omszala.

Zdrowie!

e
Czeswaw
2006-04-27 20:58:44 UTC
Permalink
Zdejm czapke...'s... P...t' - drwil sobie Babilas.
pleva
2006-04-27 21:03:17 UTC
Permalink
Jak zyjes stara idioto? Zginales mi gdzies w ostepach sciepy juz dawno.

Stesknilem sie za toba stary durniu, jako tfuj wnusio.
Pamietasz mnie jeszcze wapniaku?
Wojciech K.
2006-04-27 21:05:29 UTC
Permalink
Post by pleva
Jak zyjes stara idioto? Zginales mi gdzies w ostepach sciepy juz dawno.
Stesknilem sie za toba stary durniu, jako tfuj wnusio.
Pamietasz mnie jeszcze wapniaku?
Ty tu ofiaro z pana Czeswawa Zyda
nie rob i do tego glupiego Zyda.
wk
pleva
2006-04-27 21:12:55 UTC
Permalink
Post by Wojciech K.
Ty tu ofiaro z pana Czeswawa Zyda
nie rob i do tego glupiego Zyda.
Wdroz sie najpierw w NASZE rodzinne koligacje zeszoski chamie, dopiero
dukaj co ciebie boli kolku jebany!

Co za nieokrzesany cham z zeszoskiego. Tfu!
Wojciech K.
2006-04-27 21:27:24 UTC
Permalink
Post by pleva
Co za nieokrzesany cham z zeszoskiego. Tfu!
Popatrz jak malo ci zostalo do bycia
inteligentem na sciepie:

(r)zeszo(w)skiego

Ino nastepnym razem wstawic te dwie literki
w nawiasach, i LEWAND EDWARD - inteligent!
wk
zyczliwie
Zalek Bloom
2006-04-28 02:36:30 UTC
Permalink
Post by b***@icpnet.pl
Dzień dobry Państwu,
Dawno mnie tu nie było, i zapewne szybko mnie tutaj znów nie będzie - ale po
co się martwić na zapas. Widzę parę starych nazwisk i mnóstwo nowych ksyw, a
tematy odwiecznie te same, czyli nic się nie zmieniło.
Znalazłem w otchłaniach twardego dysku (swoją drogą, tabliczki z pismem
klinowym odnaleziono i odcyfrowano, zwoje papirusów też, a nawet kamień z
Rosetty - a kto nasze dyski odnajdzie i odczyta?) stary felieton p.
Trammera, który kiedyś mnie tak rozbawił, że zdecydowałem się go zachować.
Niedługi, więc zacytuję, bo od niego wiele się zaczęło. Wuala!
=======
Zwierz Alpuhary
[...]

Witam Panie Babilasie,

Akurat tydzien temu Pan mi sie przypomnial. Bylem na barmitzva syna
znajomych, a kantor (spiewak w synagodze) byl chyba jakims spiewakiem
operowym - wspaniale spiewal tak ze po raz pierwszy nie cierpialem
podczas mszy.

Zalek
Jerzy
2006-04-28 04:27:19 UTC
Permalink
***@icpnet.pl wrote:

[...]

Dobre rzemioslo ..., puste, ale blyskotliwe.
Unicorn
2006-04-28 06:20:08 UTC
Permalink
Post by Jerzy
[...]
Dobre rzemioslo ..., puste, ale blyskotliwe.
Sprawia Pan ogromny zawod "elitom" sciepowym.

Mial Pan kandelabry zapalic na te okazje
i zachwycac sie glebia "liryk ofenzywnych".
No bo to nie jest przeciez jeszcze jedna pyskowka...-;)
Loading...