Nostradamus
2024-11-04 19:23:35 UTC
Odpowiedz
PermalinkOd 25 października Polacy mogą się szczepić nową, zaktualizowaną do
obecnie występujących wariantów SARS-CoV-2, szczepionką przeciw
COVID-19. Dodatkowo Moderna poinformowała, że wygrała przetarg, niebawem
więc kolejne szczepionki trafią do Polski. Niestety Polacy nie palą się
do szczepień. - Jest bardzo źle - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr
Bożena Janicka. Skutki już widać w gabinetach, a najgorsze czeka nas zimą.
1. "Jest bardzo źle"
Od 25 października w Polsce dostępny jest bezpłatnie preparat Spikevax
JN.1, który Polska odkupiła od Łotwy. To odpowiedź na zapotrzebowanie na
szczepienia przed sezonem jesienno-zimowym. Przypomnijmy, że wraz z
końcem sierpnia upłynął termin ważności dostępnych szczepionek. W
październiku z kolei możliwe było szczepienie się preparatem Pfizera,
jednak wyłącznie komercyjnie.
Ministerstwo Zdrowia kupiło 1 mln 54 tys. dawek szczepionki - Moderna i
Novavax. Pierwsza transza trafiła już do punktów szczepień. To ok. 160
tys. zamówień, średnio po 100 dawek do jednego punktu. W najnowszym
komunikacie prasowym Moderna poinformowała, że wygrała przetarg
publiczny ogłoszony przez resort zdrowia.
- Jesteśmy zaszczyceni, że możemy wspierać polską akcję szczepień
przeciwko COVID-19 i dostarczać naszą zaktualizowaną szczepionkę
przeciwko koronawirusowi - powiedziała Chantal Friebertshäuser, Senior
Vice President, General Manager – Europe, Middle-East, Australia, and
Canada.
- Wraz ze wzrostem liczby zachorowań spowodowanych przez infekcje układu
oddechowego, takich jak COVID-19, zwłaszcza w miesiącach zimowych,
niezwykle ważne jest, aby ludzie chronili się, szczepiąc się
zaktualizowaną szczepionką przeciwko wirusowi - przekazała.
Najnowsze dane dotyczące szczepień nie napawają jednak optymizmem.
"Ponad 90 tysięcy osób skorzystało z nowej szczepionki przeciwko
koronawirusowi. Ten nowy, zaktualizowany preparat jest podawany w Polsce
bezpłatnie od tygodnia" - podało 2 listopada RMF FM.
- Jest bardzo źle - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Bożena Janicka,
prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, a także pediatra i
specjalistka medycyny rodzinnej. - Jestem przerażona. Miesiąc temu,
kiedy nie mieliśmy szczepionek do dyspozycji, zdarzały się pojedyncze
jednostki, które pytały o taką możliwość. Dzisiaj mamy totalną ciszę i
brak zainteresowania - podkreśla.
- Czasami słyszymy tylko z ust pacjenta: "Pomyślę", "Zastanowię się".
Wygląda na to, że zainteresowanie jest właściwie zerowe, chociaż nie
dotyczy to tylko szczepień covidowych. Polacy nie chcą się też szczepić
przeciw grypie - mówi wprost.
Lekarka wyjaśnia, że kiedy 25 października otworzyła zapisy na
szczepienia, miała obawy, czy szczepionek wystarczy. - Moje obawy
okazały się płonne. W ciągu tygodnia o szczepienie pytał średnio jeden
pacjent. Na liście w jednej przychodni mam pięciu pacjentów, w drugiej -
dwóch. Populacja moich pacjentów wynosi osiem tysięcy. Te dane chyba nie
wymagają komentarza.
2. Fatalne prognozy na zimę
Farmakolog kliniczny, dr n. farm. Leszek Borkowski, były prezes Urzędu
Rejestracji Produktów Leczniczych (URPL), wyjaśnia, że preparaty
pojawiły się późno i to ostatnio moment, żeby się zaszczepić. Jak
tłumaczy, Polacy jednak tego nie robią, bo błędnie zakładają, że
COVID-19 w obecnej postaci jest równie błahy co przeziębienie.
- Jednym z takich powikłań, z jakimi stykam się w szpitalu, jest bardzo
długi czas dochodzenia do siebie, nawet od dwóch do czterech tygodni.
COVID wyłącza pacjentów z pracy i życia na długi czas, pojawiają się
problemy z nerkami, infekcjami dróg moczowych - wylicza ekspert w
rozmowie z WP abcZdrowie.
- W warszawskich szpitalach jest dużo "powikłanych" pacjentów
covidowych. To najczęściej powikłania ze strony układu oddechowego,
niewydolność oddechowa, stanowiąca zagrożenie dla pacjentów z chorobami
współistniejącymi czy osób po 55. roku życia. Dla osób, które nie
potrafią sobie wyobrazić, czym są takie konsekwencje, mam jedną radę:
zatkaj usta i nos jednocześnie, zobacz, jak się będziesz czuł - podkreśla.
Dr Janicka wypowiada się w podobnym tonie, podkreślając, że lekarze już
dzisiaj muszą się uporać z falą powikłań pocovidowych. Jak zaznacza, o
wielu jeszcze nie wiemy. - One mogą uaktywnić się po latach. I tego się
bardzo boimy.
Podkreśla, że nasze organizmy - osłabione lockdownem i infekcjami - "nie
podołają" kolejnym sezonom infekcyjnym.
- Pozwalamy też mutować wirusowi, nie szczepimy się, więc może stać się
tak, że wirus będzie bardziej zjadliwy. To samo dotyczy wirusów grypy,
bo dzieje się tak średnio raz na dziesięć lat. Muszę powiedzieć, że
czeka nas fala COVID i ciężkiej grypy - ostrzega.
https://portal.abczdrowie.pl/skorzystalo-tylko-90-tys-polakow-dr-bozena-janicka-jestem-przerazona